Słowo ,post" oraz ,wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych wydają się nam wyrażeniami prawie archaicznymi. Często zapominamy o tym w piątek, chwytając w biegu jakąś kanapkę z wędliną i potem mamy trochę wyrzutów sumienia. Zdarza się, że takich wyrzutów w ogóle nie ma, bo nie potrafimy sobie odpowiedzieć na pytanie: „Jaki sens ma unikanie mięsa? Co to zmienia?" Bardziej modne i sensowne jest wyrażenie ,dieta", bo mamy pełno niezdrowych produktów, które mogą niekorzystnie wpływać na nasze zdrowie. Z tego powodu stają się popularne produkty ekologiczne, niskoproteinowe, beztłuszczowe, bogate w kwasy nienasycone, bogate w wapń, fosfor...Tu można byłoby stworzyć litanię produktów, które są chętnie kupowane, bo pomagają nam zachować zdrowie. Dieta ma dla nas sens, który można natychmiast uchwycić.
A co z postem? Czy unikam mięsa w piątek, aby lepiej się poczuć? Czy w takim razie post i dieta to jedno i to samo?
Post jest rodzajem diety oczyszczającej dla duszy, uświadomieniem sobie, że moje życie i powodzenie nie zależy od moich sił fizycznych. Moje zaufanie do Boga jest tak wielkie, że rezygnuję z pokarmów, spożywam mniej, aby odczuć nawet fizyczną słabość. To doświadczenie pomaga mi zrozumieć, że nie wszystko w życiu zależy ode mnie. Nawet jeśli cieszymy się wielkim postępem naukowych i technicznym, nie możemy zapomnieć prostej prawdy, że jesteśmy też słabi i śmiertelni. Pamiętając o tym szukamy rozwiązań i odkrywany, że wiele rzeczy zależy także od Boga, okrywamy, że dla Niego wszystko jest możliwe. Poszcząc prosimy Go o pomoc. Matka Teresa z Kalkuty opisała to w krótkim zdaniu: „Trzeba oczyścić się wewnętrznie, usunąć wszystko, aby Bóg mógł nas napełnić". Post staje się moim wyznaniem wiary. Sam nie jestem w stanie rozwiązać wszystkich moich problemów. Jeśli poszczę, proszę Boga o pomoc, pokazuję, że jestem w stanie zrezygnować ze wszystkiego, ale nie potrafię żyć bez Niego. Rezygnuję ze wszystkiego, ale nie z Boga!!!